czwartek, 9 lipca 2015

Wakacje!

Tak, w końcu wróciłam na tego bloga.
Szczerze, sama nie wiem, co mogłabym napisać. Przez długi czas nic nie tworzyłam, ale ostatnio zabrałam się trochę za pisanie. A że rozdziały ani one shoty mi nie idą, to postanowiłam skrobnąć jakąś krótką notkę tutaj, w blogowym pamiętniku ;D

A więc, wakacje. Dla większości jest to czas wyjazdów, poznawania tłumów nowych ludzi, odwiedzania dalekich krajów.
Dla mnie jest to czas odpoczynku, oczyszczenia i czas na czytanie książek :D
Owszem, wyjeżdżam na wakacje. Ale miejsce, w którym je spędzam jest odludziem. I mnie wcale to nie przeszkadza. Mam czas pospacerować, przemyśleć wiele spraw, wypocząć, poczytać zaległe książki, napisać coś lub narysować a nawet obejrzeć film, na który wcześniej nie miałam czasu.
Po ośmiu miesiącach ciągłej nerwówki i gonitwy w końcu mogę robić coś dla siebie i wypocząć. Odespać te wszystkie noce, w których było za mało czasu na wszystko i poranki, w których byłam nieprzytomna.
Jednak nie całe moje wakacje tak wyglądają. Wiele czasu poświęcam znajomym, starym i nowym. Spacery, wypady na zakupy, na basen czy na rolki. Nie, nie brakuje trochę aktywności moim wakacjom. ;D
Do tego różne okazyjne wydarzenia - koncerty, festyny czy nawet meetup'y. Różnorodność jest dobra ;D

Ogólnie chodziło mi o to, że każdy potrzebuje trochę czasu na odstresowanie się, odreagowanie tych szkolnych miesięcy, wypoczęcie i trochę rozrywki. No i oczywiście na przemyślenia.

Mam nadzieję, że każdy z Was w trakcie tych wakacji znajdzie czas na te wszystkie rzeczy i spędzi te dwa miesiące w jak najlepszy sposób. :)

Na koniec napiszę jeszcze, że w najbliższym czasie mam zamiar się zmobilizować i dodać parę postów na oba blogi :D Mam tylko nadzieję, że wena dopisze.

Na razie pozdrawiam i życzę udanych wakacji ^^
I oczywiście jak najwięcej weny i udanych rozdziałów :D

Wasza,
R. <3

czwartek, 10 października 2013

10.10.2013r.

Często jest tak, że nie mamy wpływu na to, co będzie jutro. Nie możemy planować, bo zawód, gdy coś nie wyjdzie jest zbyt wielki. Jednakże to robimy.

Czas...
Pojęcie względne, a co robi z człowiekiem ?
Ogranicza go, niszczy.
Od czasu i zrządzenia losu zależy całe nasze życie.

Szkoda tylko, że ja nie zgadzałam się na taki scenariusz.
Czy ktoś mnie pytał o zdanie ? Pozwolił wybierać ? Niestety nie.

Mówi się, że jedni stali w kolejce po wygląd, drudzy po rozum a trzeci po wzrost.
To ja chyba dostałam to, co zostało z ostatków każdej z tej cechy.

Pewnie nie mogłam się zdecydować i czekałam, aż wszyscy sobie wybiorą.
Jako że większość wybrała wygląd, zostało mi go niewiele.
Duża część osób zdecydowała się na wzrost, więc mnie zostało jedyne 161 cm.
Reszta wybrała rozum. Zostało go dla mnie dość wiele, ale żeby mi utrudnić życie, dorzucono mi lenistwo w gratisie.

Przynajmniej tak sobie wyobrażam, dlaczego taka jestem.
Tak to sobie tłumaczę. Na razie mnie satysfakcjonuje, ale nie wiem, co będzie za jakiś czas.

Cholerna genetyka. Kto to wymyślił ?
Mam tego dość.

Zdaję mi się, że jedna choroba genetyczna na jedną osobę to wystarczająca liczba.
Ale oczywiście ktoś znowu sobie ze mnie zakpił. Nieszczęścia chodzą parami, prawda?

Pozostaje jedynie pytanie : dlaczego ja?
Co takiego zrobiłam, że gdy inni są zdrowi, ładni i wysocy ja jestem przeciwieństwem tego wszystkiego, wyróżniam się ?

Chciałabym się dowiedzieć, ale jednak to pytanie pozostanie retorycznym. Nie dostanę na nie odpowiedzi, choć z ciekawością bym poznała przyczynę.

Boli mnie jedynie, że ludzie nie umieją spostrzec, że mi też nie jest łatwo i jeszcze mi dowalają smutków głupimi gadkami i szczeniackim zachowaniem.

Nie wiedzą jak to jest udawać śmiech, kiedy tak naprawdę chciałoby się wybuchnąć płaczem, kiedy ukrywa się łzy przed wszystkimi i pozwala im płynąc dopiero w samotności.

Nie wiem, czy ktoś przemyślał to, że jak na tak delikatną, artystyczną duszyczkę jak moja to za dużo.
Ale kogo to obchodzi. Tak ma być i już. Pogódź się z tym.
 Łatwo mówić.

Tyle że nikt inny nie ma takiej sytuacji jak ja. Nawet jeśli, ja odczuwam to w inny, bardziej bolesny sposób.
Taka już jestem. Łatwo mnie zranić i nie mam siły z tym walczyć.
Jeszcze nie teraz.
 Na razie.

***

" Bo jestem tylko pęknięciem
W tym zamku ze szkła
Zaledwie czymś, co
Trudno jest Ci zobaczyć " 


Linkin Park, Castle of Glass (tłumaczenie)

*

" Tak mocno się starałem
I tak daleko zaszedłem
Ale ostatecznie
To nawet nie ma znaczenia
Musiałem upaść
By stracić to wszystko
Ale w końcu
To nawet nie ma znaczenia " 


Linkin Park, In the End  (tłumaczenie)

*

" Jest prawda w twoich kłamstwach
Zwątpienie w twej wierze
Marnujesz wszystko to, co budujesz " 


Linkin Park, In Pieces (tłumaczenie) 

*

" Wspomnienia bolą
Jak otwieranie rany
Krytykuję siebie po raz kolejny
Ty wszystko pojmujesz
Jestem bezpieczny tutaj, w moim pokoju
Dopóki nie spróbuję zacząć od nowa

Nie chcę być tym

Który zawsze zaczyna walkę
Bo wewnątrz siebie zdaję sobie sprawę
Że to ja jestem pogmatwany

Nie wiem, co jest warte walki

Ani dlaczego muszę krzyczeć
Nie wiem, czemu prowokuję
I mówię to, czego wcale nie mam na myśli
Nie wiem, w jaki sposób stałem się taki
Wiem, to nie w porządku "


Linkin Park, Breaking The Habit (tłumaczenie)

*

" Nie wiem, komu ufać
Nic dziwnego
Wszyscy są tak daleko ode mnie
Ciężkie myśli przenikają przez pył
I kłamstwa

Staram się nie załamywać

Ale męczy mnie to oszukiwanie
Zawsze, gdy próbuję się zebrać w sobie
Stanąć znów na nogi
Myślę tylko o tym
Męczącym międzyczasie
I jak
Starając się zaufać tobie 
Usuwam po prostu część siebie "


Linkin Park, From The Inside 

 *

" Obudziłem się po raz kolejny spocony
Kolejny dzień został zmarnowany
W mojej hańbie
Znów utknęło mi to w głowie
Czuję się, jakbym nigdy miał nie opuścić tego miejsca
Nie ma stąd ucieczki
Jestem swoim największym wrogiem

Poddałem się

Mam dosyć czucia
Nie masz nic do powiedzenia?
Zabierz to wszystko
Duszę się
Powiedz mi, co do cholery jest ze mną nie tak "


Linkin Park, Given Up (tłumaczenie)





poniedziałek, 30 września 2013

30.09.2013 r.

No tak...

Znów okres jesienno-zimowy, więc znów blogowy pamiętnik wraca do łask.

Gdzieś w końcu muszę napisać o tych wszystkich negatywnych emocjach.


Dzisiaj poruszę temat bezmyślności niektórych ludzi.

Od razu podkreślam, że ja nie reaguje w taki sposób na takiego typy sytuacje, chociaż, nie mogę zaprzeczyć, zdarzają mi się  często.

Wyobraźcie sobie stereotypowego chłopaczka, druga gimnazjum. Wiecie, wielki koksu, chce się popisać przed kolegami. Wysoki, zwykły z wyglądu, uważający się za pępek świata.
I oczywiście co się dzieje?
Jakaś zwykła dziewczyna jest obgadywana w paczce "tych lepszy", a na przerwach (nawet na lekcjach) jest przezywana przez wcześniej opisanego stereotypowego chłopaczka.
Oczywiście próbuje się bronić, też odpłaca się ładnymi, w dodatku mądrymi ripostami. Ale co robi większość klasy?
Jest za błaznem, który nie wie, co to znaczy "twoja wypowiedź była bez sensu, nie była spójna i zawierała zbyt dużo inwektyw".
Dziewczyna udaje, że wszystko jest normalnie, sytuacje powyżej opisane są na porządku dziennym...

Ale oczywiście stereotypowy typek nie bierze pod uwagę tego, że dziewczyna może mieć problemy ze sobą i przez jego głupie wyzwiska i kpiny, może sobie odebrać życie!
On (jak prawie każdy chłopak) nie rozumie, że kogoś rani, że robi źle i że może mieć przez to czyjeś życie na sumieniu.

Denerwuje mnie taka bezmyślność, ale co ja mogę poradzić, skoro sama jestem ofiarą ?

Uch, jakbym tylko miała strzelbę!
Albo gdybym miała wzrok bazyliszka!

Żal mi ich.
Ich wszystkich.

Całej tej paczki aszących się sobą dupków mających innych głęboko i szeroko, cieszących się z nieszczęścia innych, po prostu idiotów.

Może ja mam ich również w głębokim poważaniu, ale denerwuje mnie, że przez nich, przez te bezwartościowe gnidy, ktoś może zrobić sobie krzywdę, zamknąć się w sobie i stać się aspołecznym.

Oni nie osiągną w życiu nic. Będą tacy jak wszyscy, nigdy się nie wyróżnią, w porównaniu do tych, co w tej chwili stoją w cieniu. Za niedługo rolę się odwrócą, i ciekawe, kto wtedy będzie się śmiał.

Nikomu nie życzę niczego złego, po prostu mówię bolesną prawdę ;)

Ktoś w końcu musi, prawda ?

                                                                                  ***
"Coś się we mnie zmieniło
Coś nie jest takie same
Skończyłem z graniem według zasad
Cudzej gry
Za późno by ponownie zgadywać
Za późno by wrócić do spania
To czas by zaufać moim instynktom
Zamykam oczy i skaczę

To czas by starać się

sprzeciwić grawitacji
Myślę, że postaram się
sprzeciwić grawitacji
Pocałuj mnie na pożegnanie
Sprzeciwiam się grawitacji
I ty mnie nie poniżysz"

Glee, Defying Gravity (tłumaczenie)

*

"Anything you say can and will be held against you
So only say my name
It will be held against you

Anything you say can and will be held against you
So only say my name

If heaven’s grief brings hell’s rain
Then I’d trade all my tomorrows for just one yesterday

I want to teach you a lesson in the worst kind of way
Still I’d trade all my tomorrows for just one yesterday"

Fall Out Bot, 'Just One Yesterday'

poniedziałek, 6 maja 2013

06.05.2013r.

Od pewnego czasu zdaję mi się, że coraz  więcej promyków szczęścia wdziera się do mojego serca.
Coraz więcej jest chwil, w których się śmieje. Zaczynam widzieć świat w jaśniejszych barwach.

Te chwilę szczęścia zawdzięczam Tobie, moja Bliźniaczko! Ty już dobrze wiesz, jak wprawić mnie w dobry humor. Nasze wieczorne wypady są świetne. Śpiew, śmiech i huśtawki !
To, co kocham.

Dzięki tym ulotnym chwilom mam energie na cały kolejny dzień. Szczęście się we mnie kumuluje i bardzo powoli mnie opuszcza.
 
Jednak są chwilę zwątpienia, kiedy wdziera się pomiędzy moje wspomnienia szara rzeczywistość.
W kółko pokazuje moje złe wspomnienia, które sprawiają, że łzy ciekną po policzkach.

Jednak czuję, że pokonałam chandrę, która opanowała mój umysł na długi czas.
Widać, że z wiosną przyszła chwila wytchnienia dla mojej skołatanej duszy.

Wreszcie zaczynam czuć, że udało mi się zejść z zamarzniętego jeziora. A lód z ostatnim moim krokiem pęknął i utonął w chłodnej toni. Z tego powodu czuję radość. Wiem już, że nie wpadnę z deszczu pod rynnę, że teraz uśmiechnęło się do mnie szczęście. Wreszcie.
Wyszłam z mroku własnych wspomnień. Próbuję cieszyć się chwilą.
Na jak długo, nie wiem.
Ale cieszę się, że w ogóle to nastąpiło.
Jak na razie mi wystarczy, ale oby ten stan trwał jak najdłużej...

                                                                         ***

"Mówią mi, że jestem za młody by zrozumieć
Mówią, że utknąłem we własnym śnie,
Że życie mnie ominie, jeśli nie otworzę oczu
Cóż, mi to pasuje

Więc obudź mnie, kiedy to wszystko się skończy
Kiedy będę mądrzejszy i starszy
Cały ten czas szukałem siebie
I nie wiedziałem, że się zgubiłem"

- Avicii, 'Wake Me Up' (tłumaczenie)

sobota, 13 kwietnia 2013

13.04.2013r.

Nie chcę być nie wdzięczna losowi.
Ale za co mam dziękować ?
Za same przeszkody, które z trudem mijam na każdym kroku ?
Raczej nie.

Czekam na uśmiech losu, na chociaż jeden promyczek, który rozświetli mrok moich własnych wspomnień i czarnej przyszłości.
Ale on się nie pojawia.
Czasami tylko widzę jego przebłyski, i, kiedy jestem prawie pewna, że już się pojawił, on znika zostawiając we  mnie jeszcze większa pustkę niż wcześniej.

Wszystko się komplikuje, nic nie idzie po mojej myśli.
Tyle marzeń, tyle planów, które skończyły się fiaskiem.
Tyle razy myślałam, że gorzej być nie mogło.
Ale było.
To daje mi wyobrażenie, że o cokolwiek bym w duszy nie poprosiła, stanie się odwrotnie.


Chciałabym żyć chwilą, nie zaglądać w przeszłość i nie przejmować się przyszłością.
Ale nie potrafię.
Cały czas zastanawiam się nad przyszłością i wracam do niemiłych wspomnień, nawet kiedy nie chcę.

Jestem niepoprawną marzycielką.
Ale nie optymistką.
Nie jestem również pesymistką, choć czasami mam chwilę zwątpienia w siebie i cały świat.
Najbardziej zaliczam się do grupy realistów.

Myślę racjonalnie, wybiegam w przyszłość, myśląc o jak najlepszym scenariuszu dla siebie.
Chcę dostać szansę od życia, ale widocznie jestem zbyt nieśmiała, żeby poprosić.

Przykro mi, że nie jestem wysoką blondynką o niebieskich oczach, wielkim biuście i zabójczej talii osy.
Jestem szarą myszką, o włosach, które mają niezidentyfikowany kolor, wahający się pomiędzy ciemnym blondem a jasnym brązem. Mam orzechowe oczy - bardzo pospolity kolor, jedyne 161 centymetrów wzrostu i "talię" klepsydry.
Zbyt pospolita, by mieć szczęśliwe życie?
Nie wiem, ale jeśli tak, to jest to niesprawiedliwe.


Czuję, że stąpam po granicy pomiędzy smutkiem a nieszczęściem.
Obojętnie na którą stronę się przechylę, spotka mnie coś złego.

Przytłacza mnie ogrom rzeczy, które muszę zrobić.
A na wszystko tak mało czasu.
Sama nie wiem, w co mam włożyć ręce.

Czegokolwiek bym nie zrobiła, wyjdzie źle. A jak wyjdzie dobrze, to przy okazji coś zepsuję.

Nowoczesny świat nie znosi ludzi takich jak ja.
Gdyby nie mój młody wiek, zostałabym stłamszona przez rzeczywistość, choć już się to dzieje.


Sama nie umiem sobie z tym poradzić, ale o pomoc też nie mam kogo prosić.
Nikt mnie nie zrozumie.

Czuję się tak, jakbym nieświadomie weszła na jezioro pokryte kruchym lodem.
Cienka lodowa pokrywa pęka za każdym moim krokiem, ale nie ma już odwrotu, bo jestem na samym środku jeziora.
Jeśli pójdę dalej, lód pęknie.
Jeżeli się wrócę, lód również może pęknąć.
Stoję więc na samym środku, rozmyślając, która opcja jest lepsza.

Jeżeli szybko nie podejmę decyzji, lód pęknie pod moimi stopami, a ja wlecę w zimną toń.
Poczuję też, jakby coś ściągało mnie w dół.
Jakby ciężar moich smutków zalegał w moim sercu, powodując szybkie zejście na samo dno.

Czego bym nie zrobiła zagłębie się w poczuciu niedowartościowania, bezbrzeżnym smutku i łzach.

Ale próbuję.
Wykorzystuję wszystkie siły, by wybić się od dna.
Tak trzeba.
Mam nadzieję, że warto. Że nie spotka mnie zawód.

Czekam wciąż na promyk szczęścia, który wbiję się w moje serce i da siłę do życia.
Czekam na zrozumienie.
Na wsparcie.

Mam nadzieję, że się nie zawiodę...

                                                            ***
" My shadow's the only one that walks beside me
My shallow heart's the only thing that's beating
Sometimes I wish someone out there will find me
Till then I walk alone "

 - Green Day, 'Boulevard Of Broken Dreams'

sobota, 30 marca 2013

30.03.2013r.

Przegrałam. Po raz kolejny dałam się ponieść emocjom, a szczególnie smutkowi.
Wylewam łzy, niepotrzebnie.
To i tak nic nie da.
Ukojenie będzie tylko chwilowe.
Smutek znowu powróci. Nigdy nie da mi spokoju.

Czasami zastanawiam się, czy naprawdę miałam w życiu za dużo szczęścia, że teraz cały czas jest źle.
Czy naprawdę te nieliczne i ulotne szczęśliwe chwile są aż tak piękne, że za krótki czas ich trwania muszę cierpieć smutek przez miesiąc ?

Czy może zaciągnęłam sobie taki wielki dług u szczęścia, tym, że w ogóle żyję ?

Sama nie wiem. Często nad tym myślę, ale dalej nie znalazłam odpowiedzi.
Wiem tylko tyle, że to jest niesprawiedliwe. Ale taki jest świat.
Okrutny i niesprawiedliwy.

Najbardziej boli mnie to,że tak niewiele potrzeba, by zamknąć się w sobie i odciąć się od świata, a tak długo trzeba się zbierać, by  z powrotem  wrócić do życia.

Dlaczego tak jest ?
Tego nie wie nikt.
A na pewno już nikt na Ziemi.

Trzeba walczyć, nigdy się nie poddać.
A gdy los sypnie piaskiem w oczy, trzeba wstać z podniesioną głową i iść dalej z szerokim uśmiechem. Chociaż jest to trudne, to prawdziwe.
 To jedyne rozwiązanie.
Niektórzy już to wiedzą, chociaż nigdy nie mieli tego problemu.
Ja zrozumiałam to niedawno, ale jeszcze nie jestem zbyt silna, by dostosować się do tej zasady.
Może jestem zbyt słaba ?
Może nic nie warta.
Ale wiem, że każdy zasługuje na odrobinę szczęścia, jeden promyczek słońca, który rozjaśni szarą rzeczywistość i da energie na cały dzień. Da energie do życia.

Tak po prostu.

                                                                      ***

"To tylko iskra
Ale to wystarcza, bym szła dalej
I kiedy na zewnątrz jest ciemno, nie ma nikogo
Ona wciąż się żarzy"

- Paramore, 'Last Hope' (tłumaczenie)

poniedziałek, 25 marca 2013

25.03.2013r.

Czuję, że tracę samą siebie. W tej codziennej bieganinie nie znajduję czasu na przemyślenia.
Gubię się w tym świecie, w tej monotonnej codzienności.
Coraz mniej czasu poświęcam Bogu. Wierzę, ale czy na pewno ?
Czy można wierzyć, po tym co przeszłam ?
Nie mam na myśli nie szczęśliwej miłości, czy jakiejś niebezpiecznej operacji.
Może i moja mama ją przeżyła, ale nie o tym chcę pisać.
Chodzi mi o tą pustkę w sobie. O to poczucie niespełnienia, które pozostanie ze mną na zawsze.
Nie mam na myśli, że nie będę miała wymarzonego zawodu, czy  najlepszych ocen, których i tak nigdy mieć nie będę.
Nikt tego nie zrozumie. No, chyba że jest chory na to samo co ja.
Może nie jest to najgorsza choroba na świecie, ale akurat ten symptom jest okropny. Zawsze myślę, że mogło być gorzej. Ale to nie pomaga. Dowiedziałam się o tym, mając jedenaście lat. Już wtedy wiedziałam, że moje marzenia nigdy się nie spełnią ! Byłam załamana. Potem mi przeszło. Ale wróciło i to ze zdwojoną siłą.

Ktoś by mógł powiedzieć, że wyolbrzymiam. Ale tak nie jest.
Może inne osoby na moim miejscu by się tak nie przejmowały, ale ja jestem inna. Zbyt delikatna, by pogodzić się z brutalną rzeczywistością i wyborami Tego na górze.

Ktoś by mógł powiedzieć, że mając 14 lat, nie wie się o prawdziwej tragedii w życiu. Ale ja wiem.
Tyle odebrał mi los, tyle razy śmiał się prosto w moją twarz, gdy płakałam nad swoją dolą.
Ile razy pytałam po co żyć ?
Ile razy błagałam choć o trochę szczęścia ?
Wiele.
Naprawdę, w moim przypadku ciężko w ogóle mówić o uśmiechu losu.
Nie wierzycie ? Wasza sprawa.
Nie powiem całej prawdy, bo są ludzie, którzy by mi jeszcze uprzykrzyli życie, wrzucając z deszczu pod rynnę.


A takim ludziom mówię : Odwalcie się od mojego życia! I kij wam w oko i szerokiej drogi, gdy będziecie odchodzić w siną dal, jeszcze was popchnę i rzucę bagaże !

                                      
" Nie obchodzi mnie co myślisz,
Tak długo jak to jest o mnie,
Najlepsi z nas mogą znaleźć szczęście
W nieszczęściu "                             
-
Fall Out Boy, 'I Don't Care' (tłumaczenie)